Agnieszka Kąkolewska: Wszystko idzie w dobrym kierunku
fot. Marcin Szymczyk/Legia.Net
Polskie siatkarki czekają na dwa najbliższe turnieje Ligi Narodów, które odbędą się w naszym kraju. Przed konfrontacjami w Bydgoszczy i Wałbrzychu postanowiliśmy porozmawiać z kapitanem reprezentacji – Agnieszką Kąkolewską. Środkowa kadry opowiedziała nam o siatkarskim maratonie, z którym mierzą się w ostatnim czasie, organizmie czy doskonaleniu bloku.
Jak znosicie ten cały maraton w ostatnim czasie?
– Inne zespoły mają niemal identyczne warunki. Myślę, że największym błędem jest skupianie się na liczbie rozegranych meczów i braku przerwy. Koncentrujemy się na tym, co możemy zrobić najlepiej na treningach i treningach.
Chodzicie jak w zegarku? Trening, sen, trening i tak w kółko?
– Można tak powiedzieć. Nasz sztab trenerski dba o to, aby wszystko było jak najlepiej zaplanowane. Zdarzały się jednak problemy ze snem związane z dużymi różnicami czasowymi.
Zdarza się, że w pewnych momentach organizm w trakcie meczu odmawia posłuszeństwa?
– Jesteśmy tylko ludźmi. Nasze organizmy mają swoje możliwości, znamy je. Kibice czy osoby z zewnątrz widzą nas tylko podczas oficjalnych spotkań. To normalne, że tak jak każdy, mamy swoje gorsze i lepsze momenty.
Niedawno walczyłyście w Holandii. Przegrałyście z gospodarzem oraz Brazylią, udało wam się wygrać z Koreą Południową. Co wyniosłyście z pobytu w Apeldoorn?
– Wszystkie mecze nauczyły nas czegoś innego. Dwa pierwsze starcia to walka z przeciwniczkami na najwyższym światowym poziomie. W takich konfrontacjach można nauczyć się najwięcej i zbierać cenne doświadczenie. Z kolei w meczu przeciwko Korei – można powiedzieć – „wymagano” od nas zwycięstwa. Wiemy jaki jest nasz cel, więc musimy zwyciężać w takich spotkaniach.
Z kim grało wam się najtrudniej?
– Mierzyłyśmy się z wieloma reprezentacjami, każda prezentuje odmienny styl, więc trudno wskazać najtrudniejszy zespół, z którym walczyłyśmy. Azjatki grają bardziej kombinacyjną, szybszą siatkówkę. USA czy Brazylia to zespoły, z którymi nie mamy zbyt wielu możliwości zaprezentowania swoich umiejętności, na pewno były to trudne potyczki.
Przed wami dwa występy w Polsce. Spodziewacie się, że odpalicie i wyciągniecie jeszcze kilka asów z rękawa?
– Mam nadzieję, że utrzymamy poziom, który reprezentujemy do tej pory. Musimy skupić się na swojej grze. Moim zdaniem wszystko idzie w dobrym kierunku, chociaż ciągle jest wiele rzeczy do poprawy. Najważniejsze jest skupienie i wola walki, bo przeciwniczki na pewno nie będą odpuszczały. My z kolei jesteśmy młodym zespołem, który ciągle się zgrywa i rozwija.
Dużo pracujecie z Zuzanną Efimienko-Młotkowską nad doskonaleniem bloku?
– Jako środkowe, Zuza oraz Gabriela Polańska i ja bardzo skupiamy się na wspomnianym elemencie. To aspekt, nad którym codziennie pracujemy i go doskonalimy. Nie wydaje mi się jednak, że blok to nasza główna broń. Jesteśmy zespołem, tworzymy zgrany monolit. Umiejętności każdej z nas są potrzebne do zwycięstwa.
Co jest, na chwilę obecną, waszym największym mankamentem?
– Brakuje nam jeszcze doświadczenie na tak wysokim, światowym poziomie. W ważnych momentach – na przykład w meczu z Serbią czy Tajlandią – mogłyśmy triumfować, lecz podejmowałyśmy złe i zarazem błędne decyzje.
Jesteś zadowolona z siebie?
– Uważam, że stać mnie na więcej. Pod względem siatkarskim mogłabym jeszcze nieco bardziej pomóc drużynie. Zawsze krytycznym okiem oceniam swoją grę. Liczę, że najbliższe dwa turnieje w Polsce spowodują, że wzniesiemy się na wyżyny swoich umiejętności i ja – indywidualnie – również pokażę, na co mnie stać. W kluczowych momentach – jako kapitan – staram się pobudzać koleżanki do walki. Poniekąd taka jest moja rola.
Wierzycie, że macie jeszcze szansę na znalezienie się w najlepszej szóstce w Lidze Narodów?
– Nie skupiamy się na tym, nie zaglądamy regularnie w tabele. Przed nami kolejne mecze i to się dla nas liczy. Jeżeli będziemy dobrze grały, w parze z solidnymi występami dojdą przyzwoite wyniki.