Robert Lewandowski: Nie mam zamiaru nikogo atakować
– W tym momencie, niezależnie od tego, co powiem, i tak każdy zinterpretuje to po swojemu. Tym bardziej, że cały czas towarzyszą nam wielkie emocje. Niestety, praktycznie same negatywne. Nie było łatwo tu dzisiaj przyjść i rozmawiać o przyczynach porażki. Najprościej byłoby schować głowę w piasek i wyjść, kiedy to wszystko minie. Możemy mieć do siebie pretensje, jeżeli chodzi o mecz z Senegalem, w którym rozczarowaliśmy i bierzemy to na klatę. Z Kolumbią nie mieliśmy jednak szans, było widać różnicę klas – powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej w Soczi kapitan reprezentacji Polski, Robert Lewandowski.
– Moim zdaniem mieliśmy najtrudniejszą grupę na całym mundialu. Mówiłem to już wcześniej, ale nie chcieliście tego słuchać. Cieszę się, że wszyscy wierzą w naszą reprezentację, ale nie przeskoczymy pewnego poziomu, bo jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Kiedy przegrywasz, to zastanawiasz się, co można było zrobić inaczej. Gdybanie nie ma jednak żadnego sensu. Boli nas ta porażka, nie będę tego ukrywał. Nie mam zamiaru nikogo atakować. Jak jest dobrze, co byśmy nie zrobili, to będzie dobrze. Ale jeśli nie idzie, to nawet jeśli się krzywo stanie, to już są pretensje. Media donosiły o wielu sprawach, jakoby był podział w drużynie, że niby ja separowałem się od zespołu. Papier wszystko przyjmie, ale to nie ma nic wspólnego z prawdą, nie wiem skąd to zostało wymyślone.
– Każdy wierzył w reprezentację, każdy chciał, aby odniosła sukces na mundialu. Staraliśmy się jak najlepiej przygotować, ale turniej nam nie wyszedł. Nie weszliśmy dobrze w te mistrzostwa, popełniliśmy za dużo błędów, nie poczuliśmy pewności siebie, szczęście również nie dopisało. Czasami ta wiara w umiejętności jest dużo większa, niż same umiejętności. Po prostu na tyle nas było dzisiaj stać. Musimy pogodzić się z porażką, ale patrzeć już w przyszłość. Ja, jako kapitan, nie poddam się i reprezentacja Polski również się nie podda. Wierzę w naszą drużynę. Przed nami jeszcze jedno spotkanie turnieju. Nie mamy się czego bać, z Japonią zagramy o honor. Chcemy wygrać dla kibiców, którzy nas wpierali i udowodnić, że nieprzypadkowo znaleźliśmy się na mistrzostwach świata. Jeśli w ostatni mecz włożymy tyle zaangażowania i serca, co w spotkanie z Kolumbią, to powinno być dobrze.