Roman Kosecki: Mundial? Niech inni się nas boją
– Nasza kadra jest silna, trzeba jednak mieć szacunek do innych drużyn i być zmobilizowanym. Jesteśmy ograni, przeszliśmy eliminacje… Niech inni się nas boją – mówi w rozmowie z czasnasport.net Roman Kosecki, były reprezentant Polski.
Sezon ligowy zakończony. Zasłużone rozstrzygnięcie w postaci mistrzostwa Legii?
– W przypadku Legii jak najbardziej zasłużone. Zawsze zresztą jest. Wszyscy grają, a Legia wygrywa – podoba mi się ostatnio to powiedzenie. Warszawiacy pokazują charakter i dążą do celu. Ogólnie, było trochę zawirowań, przydarzyło się zbyt dużo porażek w trakcie sezonu. Przebudowa kadry, nowi zawodnicy… Nie każdy się sprawdził. Ostatecznie, wszystko dobrze się skończyło. Stołeczny klub sięgnął po dublet. Końcówka, w ich wykonaniu, była zabójcza.
W rundzie zasadniczej ważne, żeby znaleźć się w pierwszym trójce, czwórce, potem sprawy mistrzostwa wyjaśniają się w fazie play-off. Niedawno Lech był pierwszy po trzydziestu kolejkach, ale później Legia okazała się silniejsza.
Uważam, że nasza liga powinna mieć osiemnaście drużyn i grać normalnie cały sezon. Tytuł rozstrzygałby się po całych rozgrywkach.
Spadkowicze – w postaci Bruk-Betu i Sandecji – również zasłużenie trafiły do Nice I Ligi?
– Dwa wspomniane zespoły dzielnie walczyły i – o dziwo – grały na tym samym stadionie. Cóż, szkoda takich zespołów, które odebrały kilka punktów faworytom. Na przestrzeni całego sezonu wyglądało to jednak tak, że zarówno Sandecja, jak i Bruk-Bet spadną do niższej ligi.
Wydawało się, że w końcówce sezonu ani Lech, ani Jagiellonia nie chciały zdobyć mistrzostwa.
– Ekstraklasa była niezwykle zwariowana. Na samym początku sezonu polskie zespoły odpadły z europejskich pucharów, przez co mogły koncentrować się tylko na lidze. Piłkarze nie zagrali wielu spotkań. Od niektórych słyszałem, że byli bardzo zmęczeni, co ciekawe. Rozgrywki okazały się dziwne. Chciałbym, żeby wszystkie nasze zespoły, latem, walczyły w Europie i wróciły na właściwy tor.
Gdyby Lech zatrzymał Nenada Bjelicę do końca rozgrywek, poznaniacy mogliby napsuć warszawiakom więcej krwi?
– Można zadać pytanie: Co by było, gdyby Romeo Jozak prowadził Legię do trzydziestej siódmej kolejki? Zawodnicy walczyliby pewnie o tytuł, bo na pewno nie graliby przeciwko trenerowi i klubowi. W trakcie sezonu z Łazienkowskiej odszedł Jacek Magiera. Każdy, po trochu, dołożył cegiełkę do mistrzostwa.
Bjelica miał kilka problemów czy z VAR-em, czy z wypowiedziami. Nie wiem jak funkcjonowała szatnia w Poznaniu. „Kolejorz” wygrał sezon zasadniczy, ale na finiszu wszystko się rozpadło. Wydawało się, że Legia będzie miała trudniejsze zadanie, lecz udało jej się sięgnąć po tytuł. Poznaniacy muszą z kolei budować nowy projekt.
Zmieniłby pan coś przy wyborze 23-osobowej kadry Polski?
– Zawodnicy, którzy nie pojadą do Rosji, są dobrzy i perspektywiczni. Kamiński ciągle jest w grze, bo nie wiadomo czy Glik zdąży się wyleczyć. To będą gracze, którzy w chwili nieszczęścia – odpukać – mogą być potrzebni. Będą pewnie brani pod uwagę po mistrzostwach świata. Dużo mówiło się o Sebastianie Szymańskim, młodym legioniście. Pamiętamy, że dwa lata temu Kapustka został powołany na Euro 2016, ale gdzie jest teraz? Szymański nie ma do nikogo pretensji za to, że teraz nie pojechał do Rosji. Dalej musi ciężko pracować, aby w przyszłości występować z orzełkiem na piersi. Musi na to zasłużyć. Jeśli człowiekowi uderzy jednak „sodówka” i się rozleniwi, jutro może być w trzeciej lidze.
Sądzę, że ci, którzy pojadą do Rosji, są gotowi do gry. Podobały mi się słowa selekcjonera: „Mistrzostwa świata to nie czas na eksperymenty”. Nasza kadra jest silna, trzeba jednak mieć szacunek do innych drużyn i być zmobilizowanym. Jesteśmy ograni, przeszliśmy eliminacje… Niech inni się nas boją.
Czym kadra Nawałki może górować nad rywalami w grupie w Rosji? Chyba nie jesteśmy faworytem.
– Każdy w grupie powtarza, że „faworytem nie jesteśmy”. Japończycy mówią, że Polacy mają największe szanse. Biało-czerwoni podkreślają, że faworytem jest Kolumbia, a Kolumbijczycy wskazują na Senegal. Są to typowe gierki przed mundialem. Trzeba znać swoją wartość, być pewnym swoich umiejętności i wówczas wszystko będzie grać.
Usłyszymy jeszcze niejednokrotnie, że najlepszym napastnikiem na mistrzostwach jest Lewandowski. Rywale będą chcieli uśpić Roberta, żeby zbyt często nie trafiał do siatki. „Lewy” jest cwaną bestią i na pewno się nie da. Są to fajne „gry”, dające kibicom możliwość spekulacji i rozmów.
fot. LegiaNet